piątek, 19 czerwca 2015

Recenzja książki "Służące" Kathryn Stockett



Tytuł: Służące
Autor: Kathryn Stockett
Wydawca: Media Rodzina
Ilość stron: 584
Okładka: miękka


Poruszająca!

Aibileen i Minny to dwie czarnoskóre kobiety pracujące jako służba w domach białych ludzi. Aibileen to miła,  rozumna kobieta, która zawsze szanuje swoje panie i uwielbia ich dzieci. Ona sama straciła syna - chłopak spadł z dźwigu na budowie na drogę, gdzie przejechał go traktorem jakiś mężczyzna. U swojej pani jest w miarę dobrze traktowana, do czasu zbudowania specjalnej toalety w ogródku przeznaczonej tylko dla niej. Wtedy zaczyna się raczej nieświadome poniżanie Aibileen, co ona znosi przez cały czas ze spokojem.
Minny jest natomiast szczera i pyskata w stosunku do swoich pań, przez co często ją wyrzucano z pracy. Po zrobieniu strasznego psikusa (żeby nie popsuć Wam przyjemności z czytania książki to nie napiszę co to było) została zwolniona z pracy i okrzyknięta jako złodziejka z niewyparzoną gębą. Znajduje jednak pracę u nieco zakręconej pani, która ukrywa służącą przed mężem - chce, żeby on myślał, że to ona robi wszystko tak idealnie. Odtąd Minny w pracy umiera ze strachu przy każdym drobnym szeleście czy puknięciu, bojąc się powrotu mężczyzny.
Panienka Skeeter, którą również poznajemy w książce to młoda redaktorka gazety. Marzy o byciu profesjonalną pisarką. Pewnego dnia wpada na pomysł, żaby napisać książkę o czarnoskórej służbie i prosi wszystkie znane jej służące o pomoc. Na początku czarne kobiety się wahają: zgadza się najpierw jedna, później wciąga się w to druga i tak uzbiera się kilkanaście służących, które są gotowe za cenę życia swojego i swoich rodzin pomóc Panience Skeeter. Jednak czy pomysł na książkę zostanie wydany w rasistowskim Jackson w stanie Missisipi? Jakie konsekwencje poniosą za to służące? Zapraszam do przeczytania książki - na pewno się nie zawiedziecie.

Książka jest podzielona na opowieści trzech kobiet, tak jak wspomniałam w opisie powyżej: Aibileen, Minny i Panienki Skeeter. Każda z tych historii ma w sobie coś, co zachęca do dalszego czytania. 
Książka przedstawia bardzo ważny problem równości i podziału na rasy: ludzi białych i kolorowych. Osobiście nie uznaję czegoś takiego, że inny ode mnie,w tym wypadku czarnoskóry - znaczy gorszy. Uważam, że każdy człowiek jest sobie równy, bez względu na kolor skóry, wiarę, orientację seksualną, pochodzenie czy poglądy. Dlatego podczas czytania w niektórych momentach, aż nie dowierzałam jak podli mogą być ludzie w stosunku do czarnoskórych osób, którzy tak naprawdę nie wiele różnili się od nich.
W powieści nie zabrakło również pięknej miłości i chodzi mi tutaj o uczucia jakie małą Mae Mobley, córeczkę białej pani, darzyła Aibileen. Troszczyła się i dbała by niczego dziewczynce nie brakowało. W tajemnicy przed jej rodzicami opowiadała jej piękne historie, w których biali byli przyjaciółmi kolorowych. Chciała nauczyć dziewczynkę, że każdy człowiek powinien być traktowany tak samo i udało jej się to. Dziewczynka szczerze ją kochała i nie rozumiała zachowania mamy. To były piękne i wzruszające momenty w książce, przy których łzy napływały mi do oczu.

Patrząc na książkę pod kątem technicznym - jest ona chyba jedną z najlepiej wykonanych książek jakie czytałam. Jej okładka jest przepiękna, taka delikatna i we wspaniałym odcieniu niebieskiego. Struktura okładki również zachwyca, gdy przesuwam po niej ręką, czuję jakby była z aksamitu- jest tak miła w dotyku!

Książkę tę powinien przeczytać każdy, by choć trochę zmienić sposób patrzenia na ludzi innych. 
Powieść zawiera w sobie miłość, strach, upokorzenie, ale również (dzięki Minny i jej zabawnym odzywkom) sporo humoru. Ta książka to bomba emocji, po której przeczytaniu długo nie mogłam się pozbierać. Czułam niedosyt i chciałam więcej, jednak wiem, że autorka zakończyła książkę w dobrym momencie. 


Należą się brawa dla autorki za tak wspaniałą lekturę! Nie przesadzam - ta książka naprawdę aż tak mnie zachwyciła.
Ocena: 10/10



"Czy nie taki był sens książki? Czy nie chodziło o to, żeby kobiety zrozumiały: ‘Jesteśmy tylko dwiema istotami ludzkimi, nie tak znowu wiele nas dzieli. Znacznie mniej, niż sądziłam’."


"Po mojemu, jakby Bóg chciał, żeby biali i kolorowi przebywali tak blisko siebie przez tak dużą część dnia, to uczyniłby nas daltonistami."



Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina




~~~~~~
Mam nadzieję, że jakoś dobrnęliście do końca recenzji ;) Dzisiaj trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza.
Czytaliście "Służące" K.Stockett? Jeśli tak - koniecznie podzielcie się swoimi opiniami w komentarzu :) 
Do zobaczenia niebawem!








4 komentarze:

  1. Koniecznie muszę mieć tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę musiała przeczytać :D

    Zapraszam :
    unnormall.blogspot.com
    Proszę o klikanie w osttniem poscie, będę bardzo wdzięczna i szczęśliwa! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajna recenzja! Teraz wiem, że koniecznie muszę tą książkę przeczytać.
    Pozdrawiam serdecznie i obserwuje!
    Fanny http://buszujacawsrodksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabuła zapowiada się ciekawie, chociaż nie mój temat.
    Chociaż zawsze będziemy dzielić ludzi na lepszych i gorszych to nie powinniśmy tworzyć tej selekcji na podstawie pozorów.
    Pozdro.
    http://dziennikidestiny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń